Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

inszego... Byłbym poprostu osłem. Wasza Wielmożność raczy nie ubliżać sobie, porównując się z panem de Maillebois. Wasza Wielmożność ma w małym palcu lewej nogi więcej poczucia sztuki i artyzmu, niż on pod peruką. Wobec pana ja jestem jeno drobnym liskiem wobec wilka w własnej jamie... Breugnon może być postrzelony... ale głupi nie jest... o, nie!
Promieniał! Nic bardziej nie cieszy, niż kiedy człowiek usłyszy, że ktoś wynosi pod niebo zalety, których wcale nie posiada.
— Dobrze... dobrze... kochany Breugnon... Dajmy pokój mojemu workowi, pokaż natomiast co masz w swoim? Wiem z góry, że nigdy nie przybywasz bez celu i z pustemi rękami.
— Ha... ha... Zawsze domyślny... Wasza Wielmożność ma spojrzenie jasnowidza! Człowiek jest jakby szklany, hrabia kochany widzi poprzez ściany!
Rozpakowałem moje dwa panneaux dekoracyjne, a także jedną rzeźbę włoską (Fortunę na kole, kupioną ongiś w Mantui). Tę właśnie rzeźbę... nie wiem sam czemu, ot tak z wrodzonej przekory... przedstawiłem jako swoją. Uzyskała ona umiarkowany sukces. Potem... (widocznie przez omyłkę) pokazałem dwie prace