Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bezpieczeństwo innych osób, a denuncjacje swoje pokrywali imieniem ojczyzny. Dzięki tym donosicielom, dusze wolne, które się szukały, nie mogły sobie podać ręki. Olbrzymi potwór, państwo, podejrzywał i lękał się kilku osób wolnych, które stały odosobnione, słabe, bezbronne, tak go piekł cierń nieczystego sumienia. A każda z łych dusz wolnych otoczona tajnym nadzorem, usychała w swem więzieniu; nie wiedząc zaś o tem, że wszyscy doznawali tych samych katuszy, ginęła powoli, wśród lodowatej samożności; zastygła w swej rezpaczy.
Dusza, jaką nosił Clerambault w swojem łonie, była zanadto płomienna, by się dać pokryć śnieżnym całunem. Ale dusza sama nie wystarcza. Ciało jest rośliną, która potrzebuje ludzkiej ziemi. Pozbawione sympatji; skazane na to, aby się żywić własną substancją, marnieje i ginie. Całe rozumowanie Clerambaulta, którem chciał udowodnić sobie, że jego poglądy odpowiadają poglądom tysięcy nieznajomych, nie mogło mu zastąpić rzeczywistego zetknięcia się z jednem jedynem sercem żywem. Duszy może wystarczyć wiara. Ale serce jest niewiernym towarzyszem, musi się dotykać, aby wierzyć.
Clerambault nie przewidywał tej fizycznej słabości. Było jak gdyby duszenie się. Skóra była sucha, krew wyssana przez palące się ciało, źródło życia wyczerpane. Był jak gdyby w przestrzeni pozbawionej powietrza, oddzielony od niego murem.
Otóż pewnego wieczora, gdy podobny do suchotnika w parnym dniu błąkał się po swoim domu, od jednego pokoju do drugiego, szukając nieco powietrza do oddychania, doręczono mu list, któremu udało się przemknąć przez oczka gęstej sieci, jaką go otoczono. Pisał go człowiek mniej