Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadto wielka, a ty jesteś zanadto mały, aby ona istniała jedynie w tobie. Światło tego, co ty mogłeś dojrzeć twemi słabemi oczyma, otrzymują także i inne oczy. W tej właśnie chwili Wielka Niedźwiedzica pochyla się na nieboskłonie. Być może, że tysiące spojrzeń jest na nią zwróconych. Ty tych spojrzeń nie widzisz. Ale odległe światło łączy je z twemi oczyma.“
Samotność duszy jest tylko złudzeniem. Pełnem bolesnej goryczy, ale bez rzeczywistej podstawy. Wszyscy, nawet najbardziej niezależni, należymy do jednej rodziny moralnej. Ta wspólność dusz nie jest skupiona w jednym kraju lub w jednym czasie; jej pierwiastki są rozprószone wśród różnych narodów i wieków. Dla konserwatysty znajdują się one w przeszłości, rewolucjoniści i ludzie prześladowani znajdują je w przyszłości. Przyszłość i przeszłość są niemniej rzeczywiste, aniżeli bezpośrednia teraźniejszość, której ściana ścieśnia zadowolone spojrzenie tłumu. A sama teraźniejszość nie jest taką, jakąby chciały ją przedstawić samowolne rozgraniczenia państw, narodów i wyznań religijnych. Ludzkość obecna jest bazarem myśli; nie przebrawszy ich należycie, ułożono je w kupy, które oddzielają od siebie przegródki w pośpiechu sporządzone; tak tedy bracia są oddzieleni od braci i pozamykani razem z obcymi. Każde państwo zawiera w sobie różne rasy, które nie są wcale na to stworzone, aby myśleć i działać razem z sobą; każda rodzina lub każde powinowactwo moralne, które nazywamy ojczyzną, ogarnia dusze, które w rzeczywistości należą do różnych rodzin obecnych, przeszłych lub mających nadejść. Nie mogąc ich pochłonąć, uciska je; one zaś chronią się przed zniszczeniem jedynie różnemi fortelami: — pozorna uległość, wewnętrzny bunt, — albo