Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przód długiemi krokami, zwinnemi i gibkiemi, jak gdyby chciał skakać lub tańczyć. Poły jego surduta powiewały z wiatrem. Za nim szła masa ludzi gęsto zbita, w nieładzie, z dzikiem wyciem. Trzymając się pod ręce, stąpali robotnicy obok burżujów; ktoś niósł dziecko na plecach; między kaszkietem szofera i czapką żołnierza widniały źle uczesane rude włosy jakiejś dziewczyny z ćwierćświatka. Wszyscy mieli piersi naprzód wystawione, głowy w górę podniesione, szczęki otwarte i śpiewali przeraźliwie Marsyljankę. Po prawej i po lewej stronie kroczącego pochodu, stał na brzegu chodnika podwójny szereg ludzi z twarzami wisielców, gotowych lżyć każdego przechodnia, któryby w roztargnieniu nie uchylił kapelusza przed sztandarem. Rozynę przejął ten widok do głębi, ojciec jej zaś, z odkrytą głową, śpiewał i podążył za pochodem; śmiejąc się i mówiąc głośno, ciągnął za sobą młodą dziewczynę, nie zważając na to, że jej dłoń zaciśnięta stara się go powstrzymać,
Wróciwszy do domu, Clerambault był dalej rozmowny i podniecony Mówił całemi godzinami. Obie kobiety słuchały go cierpliwie. Pani Clerambault, jak zwykle, nie rozumiała słów męża, ale mu potakiwała. Rozyna rozumiała wszystko i nic nie mówiła. Rzucała jednak na ojca ukradkiem spojrzenia; były one podobne do wody, która się ścina w lód.
Clerambault zapalał się. W głębi duszy nie był jeszcze egzaltowany, ale zabierał się sumiennie do tego, aby być nim. Zostawało mu jednak jeszcze dość jasnego sądu, aby się przerażać niekiedy swojemi postępami. Artysta jest z powodu swej wrażliwości bardziej wystawiony na fale wzruszeń, które przychodzą z zewnątrz; ma jednak także, aby im stawiać opór, broń, której inni nie posiadają. Nawet taki artysta, który posiada najmniej refleksji, który