Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie chcę wchodzić w układy! Wysłuchaj modlitwy, jaką zanoszę do Ciebie, uczyń, abym bodaj w przyszłości żyć mógł z moim Karolem!.. O losie okrutny, dolo nieubłagana! Nie, nie, dla nieszczęścia mego nie masz kresu!“
Potym zaś, bratanek ten, tak głęboko kochany, okazuje się uczuć niegodnym. Korespondencja Beethovena z bratankiem tym jest tak bolesna i pełna wzburzona[1], jak listy Michała Anioła do braci, lecz bardziej naiwna i wzruszająca:

„Czyż jeszcze raz spotkać się mam z niewdzięcznością najwstrętniejszą? Dobrze, jeśli zerwany ma być łącznik między nami, niechaj! Ktokolwiek bezstronny dowie się o tym, znienawidzi cię... Jeśli cięży ci łączący nas układ, — w imię Boże — niech się dzieje Jego wola! — Oddaję cię w ręce Opatrzności; uczyniłem wszystko, co było w mojej mocy; mogę stanąć przed Sędzią Najwyższym[2]...

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; najprawdopodobniej winno być wzburzenia.
  2. Nohl, CCCXLIII.