Strona:PL Rolland - Żywot Michała Anioła.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

102

zwyciężonym, gdy się atakuje Michała Anioła jego własną bronią, to znaczy podstępem. Należałoby nam, messer Lattanzio, rozmawiać z nim o procesach, brewach papieskich, albo... o malarstwie, jeżeli zechcemy doprowadzić go do milczenia i mieć ostatnie słowo.
To zręczne odwrócenie rzeczy na wspak naprowadza rozmowę na dziedzinę sztuki. Wiktorja zainteresowała Michała Anioła opowiadaniem o jakiejś budowie pobożnej, którą zamierza fundować. Michał Anioł zgłasza natychmiast gotowość obejrzenia miejsca zamierzonej budowy, aby naszkicować jej plan.
— Nie ośmieliłabym się prosić Was, mistrzu, o tak wielką przysługę, — odpowiada markiza, — choć wiem, że we wszystkiem kierujecie się nauką Zbawiciela, który poniża dumnych a wznosi pokornych... To też ci, którzy Was znają, cenią. Michała Anioła więcej jeszcze, niźli jego dzieła, ci zaś, którzy Was osobiście nie poznali, cenią najsłabszą cząstkę Waszą, mianowicie dzieła rąk waszych. Lecz chwalę, mimo to, że zazwyczaj unikacie towarzystwa ludzkiego, chroniąc się od naszych rozmów niepotrzebnych i że, zamiast malować tych wszystkich książąt, którzy Was o to proszą, poświęcacie raczej życie całe jednemu wielkiemu dziełu.
Michał Anioł uchyla się skromnie od tych komplementów, wyrażając swą niechęć dla gaduł i próżniaków, — wielkich panów i papieży, — mniemających, że wolno im narzucać swe towarzystwo artyście, któremu życia i tak nie starcza do wykonania prac swoich.
Poczem rozmowa przechodzi na najwyższe zagadnie-