76
dę. 12-go Florencja kapitulowała, a cesarz oddał miasto komisarzowi papieskiemu, Valori’emu. Rozpoczęły się kaźnie. W ciągu pierwszych dni nic nie zdołało powstrzymać zemsty zwycięzców; najlepsi przyjaciele Michała Anioła, — Battista della Palla na ich czele, — zostali zgładzeni przedewszystkiem. Michał Anioł ukrył się, jak powiadają, w dzwonnicy kościoła San Niccolo-oltr’ Arno. Miał słuszne powody do ukrywania się: rozeszła się bowiem pogłoska, iż zamierzał zburzyć pałac Medyceuszów. A jednak Klemens VII nie stracił bynajmniej przywiązania do niego. Jeśli wierzyć Sebastjanowi del Piombo, był papież wielce zasmucony tem wszystkiem, czego się dowiadywał o Michale Aniole podczas oblężenia, zadowolnił się jednak wzruszeniem ramion oraz słowami: „Michał Anioł jest w błędzie: nie uczyniłem mu nigdy nic złego“[1]. Gdy opadł pierwszy gniew proskryptorów, pisał Klemens VII do Florencji, aby odszukano Michała Anioła, dodając, że gdy zechce pracować nadal nad grobowcami Medyceuszów, należy się doń odnosić z wszystkiemi względami, na jakie zasługuje[2].
Michał Anioł wyszedł ze swego ukrycia i podjął pracę na chwałę tych, przeciw którym walczył. Uczynił człek nieszczęsny coś jeszcze: dla narzędzia niskich czynów papieża, Baccia Valori’ego, mordercy jego przyjaciela, Battisty della Palla, obiecał wyrzeźbić Apollona, dobywającego strzałę z kołczana[3]. Niebawem, zaprze się swych przyjaciół florenckich[4]. Żałosna słabość wielkiego człowieka, który takiemi aż tchórzostwami okupywać musiał swe rojenia twórcze przed morderczą brutal-