Starają się ludzie o mnie,
Iże niéma miejsca dla mnie.
Nie starajcie się, ludkowie,
Mam ja miejsce na kierchowie.
Na zielonym kierchoweczku
Będę leżéć w mym grobeczku;
Ciało w ziemi już tam wryte,
Rozmaryjanem okryte.
Schowają mnie u ścieseczki,
Będą mnie płakać dziéweczki;
Schowają mnie przy kościele,
Będą płakać przyjaciele.
Ciało w ziemi przy kościele,
Dusza będzie wiecznie w niebie.
Choćby przyszło i sto ludzi,
Już mnie żaden nie obudzi.
Miły Boże, gody idą,
Raduje się każdy do dom.
Ze służbiczki na służbiczkę
Ja uboga sieroteczka.
Prz’aciele o mnie nie dbają,
Bo się wszyscy dobrze mają.
Nie starajcie się ludkowie,
Bo dość miejsca na kierchowie.
Na zielonym kierchoweczku
Leżéć będę jak w łóżeczku.
Piaseczkiem mi pościelecie,
Trawniczkiem mię przykryjecie.
Choćby wszystkie dzwony grały,
Moje oczka będą spały.
Choćby przyszło i sto ludzi,
To mnie żaden nie obudzi.
Staram ja się, staram,
Starą matuchnę mam, —
O cóż oni se poczną,
Jak ja im się wydam?
Wydam ja się, wydam
Za cztéry niedziele
Na zielony kierchoweczek,
Do téj świętéj ziemi.