Hosa, hosa,
Zimna rosa,
Będzie w nocy mróz;
Jeno mnie ty,
Ty moja kochanko,
Okienko otwórz!
Nie otworzę,
Nie otworzę,
Bo cię się boję;
Bobyś mnie ty
Całą ciemną nockę
Nie dał pokoja.
Dobry pokój,
Ty kochanko,
Dobry pokój masz;
Jeźli ci się
Wcale nie podobam,
To mi do dom każ.
Jużciby ja,
Ty kochanku,
Boga nie znała,
Gdyby ja ci
W taką ciemną nockę
Do dom kazała.
Ciecze woda z Kalinowa
Do Jasinkowego dwora,
Wszystkie ławeczki zebrała,
Jeno Jasinkowa została.
Co Jasinek po niéj chodził,
Kiéj ją z karczmy do dom wodził,
Urwał jabłuszko w ogrodzie
I puścił on je po wodzie.
Płyń jabłuszko, jak Bóg raczy,
Co z téj wody nie wyskoczy.
Płynie jabłuszko po woli
Ku Lubszeckiemu dworowi.
Wedle dwora zapłynęło,
Na okienko zapuknęło:
Śpisz, ma miluśko, czy czujesz,
Czy se inszego nocujesz?
O ja nie śpię i nie czuję,
I inszego nie nocuję,
Jeno ciebie, Jasiczku,
Na twoim siwym koniczku.
Po czémżeś ranie ty poznała,
Żeś mię Jasinkiem nazwała?
Poznałach ja cię po glosie,
Żeś pasł koniczka na rosie.
Po czémżeś mnie ty poznała,
Żeś mię Jasinkiem nazwała?
Poznałach ja cię po mowie,
Iż masz mój wianek na głowie.
Ciecze woda wele wody,
Wele młynarzéj zagrody,
Wszystkie ławeczki zabrała,
Jeno jedna z nich została.
Co miluśki po niéj chodził,
Za rączkę miluśką wodził,
Jabłuszko urwał w ogrodzie,
I ciepał sobie niém po wodzie.
Ty jabłuszko, co ty radzisz,
Bo ty nigdy nie zawadzisz?
Płyń, ty jabłuszko, ku dołu,
Ku kochanczynemu domu.
Jak jabłuszko zapłynęło,
Pod okienkiem zapuknęło:
Wstań, ma miluśko, pójdźże sam,
Aż ja się z tobą pocieszę.