Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  143  —

Następnie zwróciwszy się do Rolanda, miotał nań obelgi za to, że biali w ostatniej potyczce zabili Osagom kilku dzielnych wojowników; wreszcie zaczął straszliwie przeklinać Dżibbenenosaha, Ducha Paszczy, zaprzysięgając, że go zamorduje i zedrze skalp z jego czaszki, chociażby go broniły wszystkie potęgi czarnoksięskie.

Po ukończonej przemowie Kamiennego Serca Indyanie naradzali się, czy mają natychmiast zamordować jeńców, czy też zaprowadzić ich do swoich osad i tam męczyć u słupa męczarni[1]. Pod wrażeniem świeżo stoczonej walki i pogrzebania poległych Indyanie gotowi byli pomordować jeńców, ale Piankishaw, w którym widok baryłek wódki wzbudził łagodniejsze usposobienie, wskoczył na kamień i rozpoczął długą mowę, popieraną dosadnymi gestami. Mówił z takim zapałem, że słowa jego wzruszyły nawet Kamienne Serce. Na znak starego wodza przyprowadzono jednego ze zdobytych koni i oddano go Piankishawowi. Dwóch Indyan z jego oddziału miało mu towarzyszyć, reszta udać się za Kamiennem Sercem. Oprócz znacznego udziału w zdobyczy, Piankishaw otrzymał jedną baryłkę wódki, którą natychmiast przymocował do łęku swojego siodła.

  1. Indyanie schwytanych jeńców, a zwłaszcza też wodzów nieprzyjacielskich, wiążą do słupa postawionego na środku wsi, a następnie wszyscy jej mieszkańcy zadają mu męki; poczem dopiero obrzuciwszy chróstem i drzewem podpalają stos, którego płomienie kończą męczarnie.