Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skłonił się, uderzył konia i znowu pomknął prerią. Sznur długości dwunastu yardów zostawiał na pulchnej powierzchni prerji ślad, jakdyby pełzało tędy ogromne cielsko węża.
— Dziwny człowiek, — rzekł plantator, patrząc za odjeżdżającym — szkoda, żem go nie zapytał o nazwisko.
— Nie wielka szkoda — mruknął kapitan, którego uwadze nie uszło spojrzenie nieznajomego, rzucone na karetę. — Napewno wymieniłby jakie zmyślone nazwisko. Takich, jak on elegantów jest wielu w Teksasie, a wszyscy oni zmyślają sobie nazwiska dla tym większego powodzenia, jeżeli nie dla innych powodów.
— Niesłusznie oceniłeś go, Kasjuszu, — odparł młody Pointdekster. — Jest to bezwątpienia gentleman, należący do przyzwoitej rodziny.
— Gentleman w takim błazeńskim stroju! — zawołał kapitan, a, zauważywszy, że jego piękna kuzynka wyjrzała z okna i śledzi oczami nieznajomego jeźdźca, rozgniewał się jeszcze bardziej. Podjechał do karety i szepnął półgłosem:
— Cóż to, Luizo, chętnie byś pomknęła za tym oto kawalerem? Chcesz, to ci swego konia odstąpię?
Słowa te uraziły panienkę, ale zaśmiała się tylko dźwięcznie i cofnęła w głąb karety. Kapitan był bardziej obrażony.
— Nie wątpię, że chciałabyś zamienić słów kilka z tym elegackim jeźdźcem? Czy podobał ci się jego ubiór? Poznać ptaka po piórkach. Ale