Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
PROLOG.

Niespodziewany tętent kopyt końskich zbudził teksańskiego jelenia. Była północ. Zwierzę podniosło głowę, miało się na baczności. Dziwny odgłos doleciał znowu, ale tym razem dźwięczały już na kamienistym gruncie podkowy. Jeleń skoczył na równe nogi i jął pędzić przed siebie, ale po pewnej chwili przystanął i obejrzał się zaciekawiony, kto mógł mu przerwać tak słodki sen w bezbrzeżnej prerji.
W świetle księżyca dostrzegł wyraźnie postać swego najzawziętszego wroga-człowieka. Wróg ten jechał konno i zbliżał się coraz bardziej. Niezwykły jednak wygląd jeźdźca zdumiał niepomiernie stepowe zwierzę.
Oto koń miał na sobie siodło, strzemiona, wędzidło tak, jak wymagał tego porządek rzeczy, ale jeźdźcowi stanowczo brakowało czegoś. O, Boże cóż to za cudaczne zjawisko? Jeździec bez głowy!
Nawet tak naiwne stworzenie jak jeleń, dostrzegło ten brak głowy, i nie mogąc pojąć, co właściwie to wszystko oznacza rzuciło się do ucieczki, poszło wpław przez rzekę i dopiero odetchnęło spokojnie, gdy między niem a okropnem straszydłem stanęły na przeszkodzie nurty Leony.