Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Grande i często przyjeżdża tutaj do kuzynów na wakacje. Szkoda, że nie zapytałam go o jej imię, chociaż jestem pewna, że to ona.




XXV.  Pierwsza rozterka.

Zaledwie meksykanka zniknęła za drzewami, gdy z lasu wyłonił się jeździec, w którym Luiza natychmiast poznała starego myśliwego Stampa. Radość jej nie miała granic: oto dowie się wszystkiego o Geraldzie i o tej nieznajomej, którą Stamp spotkał po drodze.
— Mister Stamp, mister Stamp! — zawołała klaszcząc w dłonie, gdy myśliwy znalazł się w obrębie domu. — Zejdź pan prędzej z konia i proszę tu do mnie, na taras! Jakiż stąd piękny widok.
— Nie znam piękniejszego widoku, nad widok pani, — odrzekł z uśmiechem myśliwy i po chwili, oddawszy swego konia Plutonowi, był już na tarasie. Luiza chwyciła go serdecznie za rękę i, patrząc mu prosto w oczy, zapytała z pośpiechem:
— I cóż? Wie pan o wszystkiem? Jak się on miewa? Czy ciężko ranny?
— Pani mówi o mister Calchunie?
— Ach, nie, nie, o tym wiem wszystko. Chodzi mi o mister Geralda. Wszak on dwa razy ocalił mi życie.
— Kula ugodziła go powyżej kolana, ale to nic strasznego, zwyczajne draśnięcie skóry. Jest mu już lepiej. Jeszcze ze dwa dni w łóżku i wszystko przejdzie.