Strona:PL Racine-Fedra.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I niechaj nigdy, pani, z ust twoich dziewiczych
Nie przeniknie opowieść tych przygód zbrodniczych!
Na bogów sprawiedliwych zdajmy się z ufnością:
Ich to sprawą, by ująć się za niewinnością —
A Fedra, co mnie zgubić pragnęła niegodnie,
Wcześniej, lub później znajdzie karę za swą zbrodnie.
To jedyny wzgląd, który racz, proszę, zachować...
Pozatem dziś nam wolno wszystkiego próbować:
Pętów krzywdzących zrzucić staraj się niewolę,
Uchodź stąd ze mną, zechciej podzielić mą dolę,
Wyrwij się z miejsc złowrogich i pełnych sromoty,
Gdzie czystego oddechu niemasz już dla cnoty!
Uchodź, pani, co rychlej, korzystając śmiało
Z zamętu, jaki wtrząsa dziś Trezeną całą!
Mogę ci do ucieczki zapewnić sposoby,
Mnie jedynie za stróża masz jeszcze tej doby:
Na potężnych obrońcach w Grecji nam nie zbywa,
Argos nam dłoń podaje, Sparta nas przyzywa,
Wszystkich przyjaciół skupi słuszna nasza sprawa.
Nie pozwólmy, by Fedra, depcąc święte prawa,
Ojczystą niwę dla się zagarniała żyzną
I syna swego naszą stroiła puścizną!
Sposobność piękna, piękne przed nami zadanie...
Jakiż lęk cię wstrzymuje? Mów, skąd to wahanie!
Wszak jedynie twe dobro bodźcem mego kroku —
Gdym ja cały z płomienia, skąd ten lód w twem oku?
Czy dola ma wygnańcza lękiem cię zmroziła?
ARYCJA:
Z jakiemż szczęściem-bym takie wygnanie dzieliła!
Z jakąż rozkoszą, panie, żyjąc przy twym boku,
Wyrzekłabym się reszty śmiertelnych widoku!
Ale, zanim nas węzeł tak słodki nie spoi,
Mogęż uchodzić z tobą, nie depcąc czci swojej?