Strona:PL Racine-Fedra.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Schodząc ze świata, własnej dasz świadectwo winie.
Cóż odpowiem mu, jeśli oskarży cię śmiało?
Wbrew jego słowom moje zaważy zbyt mało.
Będę patrzeć, jak szpetnym tryumfem się puszy
I rozgłos twojej hańby wszystkim trąbi w uszy.
Niech raczej piekieł spalą mnie wszystkie pożogi!
Ale, mów szczerze, zali on jeszcze ci drogi?
Jak ci się widzi teraz ów książę wzgardliwy?
FEDRA: Jest oczom moim jako potwór przeraźliwy.
ENONA:
Dlaczegóż więc zwycięstwo tak łatwem mu czynić?
Lękasz się go — śmiej tedy pierwsza go obwinić
O ten, co w tobie tli się, płomień świętokradczy!
Któż ci kłam zada? Wszystko przeciw niemu świadczy:
Miecz, tak szczęśliwie w twojem ręku porzucony,
Twe wzruszenie w tej chwili, twój smutek miniony,
Ojciec, dawno przez twoje uprzedzony skargi,
I wygnanie, twojemi ubłagane wargi.
FEDRA: Niewinnego oskarżać!... Przez bogi na niebie!...
ENONA: Tylko milczeć, a resztę biorę ja na siebie.
I mnie nie jest to lekko, ja również drżę cała,
Tysiąc śmierci-bym raczej wycierpieć wolała!
Lecz, skoro ciebie stracić trzeba mi inaczej,
Życie twe jest mi pierwszem, wszystko inne raczej!
Obwinię go. Tezeusz, przeze mnie podszczuty,
Prostem wygnaniem pomści te ciężkie zarzuty:
Ojciec jest zawsze ojcem, nawet, gdy się sroży,
Lekka pokuta w pełni gniew jego umorzy.
Ale, gdyby i życie niewinny miał stracić,
Możnaż cześć zagrożoną zbyt drogo opłacić?
Skarb to nazbyt kosztowny twoja dobra sława:
Trzeba ulec, bądź jakie podyktuje prawa.
Tak, królowo, by chronić to najwyższe mienie,