Przejdź do zawartości

Strona:PL Racine-Fedra.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Może zdumienie było milczenia przyczyną
I być może, przedwcześnie skargi z ust mych płyną.
ENONA: Pomnij, iż dzika Scytka na świat go wydała!
FEDRA: Choć dzika i Scytyjka, i ona kochała.
ENONA:
W swej wzgardzie całą naszą płeć wyzwał do walki.
FEDRA: Nie trzeba mi się będzie obawiać rywalki.
Słowem, o rady próżne w tej chwili nie stoję —
Wspieraj nie mój rozsądek, lecz szaleństwo moje!
Serce jego miłości nie da się uchodzić,
Starajmy się go w jakiś czulszy punkt ugodzić!
Powab korony, władztwa zdawał się go kusić,
Ateny go nęciły, nie mógł tego zdusić:
Okręty już gotowe do odjazdu stały
I wzdęte żagle z wiatrem pomyślnym igrały.
Idź żywo, w mem imieniu pospiesz doń, Enono,
Ambitnego młodzieńca połechtaj koroną!
Powiedz, iż czoło w diadem łacno ubrać może,
Pragnę jeno zaszczytu, iż ja mu go włożę.
Chętnie dlań berło, dla mnie zbyt ciężkie, porzucę...
Będzie mojego syna ćwiczył w władztwa sztuce...
Być może, że w nim ojca znajdzie ta dziecina —
Oddaję pod moc jego i matkę, i syna.
By go zmiękczyć, do ofiar bądź wszelkich gotowa:
Łatwiej doń twoja trafi, niż moja, wymowa.
Jęcz, szlochaj, mów, że Fedra wpółżywa się słania,
Nie wahaj się w potrzebie uderzyć w błagania!
Wszystko poświadczę... W tobie życie moje, zdrowie!
Idź, czekam na twój powrót, nim coś postanowię.


SCENA II.

FEDRA: (sama)
O ty, coś zaprzysięgła klęskę mego domu,
Nieubłagana Wenus, dość ci męki, sromu?