Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Że znikła wiosna moich dni,
(Com żartem twierdził do tej pory),
I już mi jej nie wróci świat?
Trzydzieści-ż skończę wkrótce lat?!


XLV.

Wybił południa czas... Wyraźnie
Trzeba to przyznać... Już po śnie!
Więc pożegnajmy się przyjaźnie,
Młodości mojej lekkie dnie!
Więc dzięki wam za upojenia,
Za smutek, słodkie udręczenia,
Za uczty, burze i za gwar,
Za wszystkich darów waszych czar, —
Za wszystko dzięki ci, młodości!
Od ciebie w ciszy i śród trwóg
Jam zaznał uciech... iłem mógł!...
Jam syty! Dość!... Na szlak przyszłości
Z jasną dziś duszą wstąpić chcę,
Odpocząć po młodości śnie!


XLVI.

Niech się obejrzę!... Sadów cieniu,
Gdziem żył śród głuszy, tyle snów
Z mej duszy wysnuł, gdziem w pragnieniu,
W lenistwie pędził dni, — bądź zdrów!
Lecz ty, natchnienie młode, raźniéj
Służ postarzałej wyobraźni,