Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez cały dzień German był niezwykle rozstrojony. Jedząc obiad w skromnej jadłodajni, pił wbrew swemu zwyczajowi bardzo dużo, chcąc zagłuszyć niepokój wewnętrzny. Lecz wino jeszcze bardziej gorączkowało jego wyobraźnię. Wróciwszy do domu rzucił się w ubraniu na łóżko i twardo zasnął.
Przebudził się już w nocy; księżyc oświecał pokój. Spojrzał na zegar: było trzy na trzecią. Sen go odleciał; siadł na łóżku i myślał o pogrzebie starej hrabiny.
Wtedy to zajrzał ktoś z ulicy przez okno i zaraz odszedł. German wcale nie zwrócił na to uwagi. Po chwili usłyszał, że ktoś otwiera drzwi w pierwszym pokoju. German sądził, że to ordynans jak zazwyczaj pijany wraca z nocnej wycieczki. Ale poznał nieznajomy chód. Ktoś chodził, cicho szurając pantoflami. Drzwi otworzyły się: weszła kobieta w białej sukni. German wziął ją za swoją starą mamkę i zdziwił się — co mogło ją sprowadzić o takiej porze? Lecz kobieta w bieli idąc posuwiście, nagle stanęła przed nim — i German poznał hrabinę!
— Przyszłam do ciebie wbrew swojej woli, — rzekła twardym głosem, — kazano mi jednak wypełnić twoją prośbę. Trójka, siódemka i as wygrają ci po kolei, lecz pod warunkiem, żebyś nie stawiał więcej kart niż jedną na dobę i żebyś przez całe życie potem nie grał. Przebaczam ci moją śmierć z tem, że ożenisz się z moją wychowanicą Lizą Iwanowną...
Z temi słowy odwróciła się cicho, poszła do drzwi i zniknęła, suwając pantoflami. German słyszał, jak