Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jeśli kiedykolwiek, rzekł, serce pani znało uczucie miłości, jeśli pamięta pani uniesienia jej, jeżeli pani choć raz uśmiechnęła się przy płaczu nowonarodzonego syna, jeżeli cokolwiek ludzkiego biło kiedykolwiek w pani piersiach, błagam panią w imię uczuć żony, kochanki, matki, wszystkiego, co jest święte w życiu, nie odmawiaj mej prośbie, odsłoń mi swą tajemnicę, co pani po niej?... Może jest ona związana ze strasznym grzechem, z utratą wiekuistego szczęścia, z djabelską umową... Pomyśl pani, jesteś stara, żyć będziesz niedługo — gotów jestem wziąć grzech twój na swoją duszę. Odsłoń mi tylko swą tajemnicę. Pomyśl pani, że szczęście człowieka znajduje się w twem ręku, że nietylko ja, ale i dzieci moje, wnuki i prawnuki będą błogosławiły twoją pamięć i czcić ją, jako świętość...
Staruszka nie odpowiada ani słowem. German powstał.
— Stara wiedźmo! — rzekł, zacisnąwszy zęby, a więc zmuszę cię do odpowiedzi...
Z temi słowy wyjął z kieszeni pistolet.
Na widok pistoleta hrabina po raz wtóry okazała silne wzruszenie. Zakiwała głową i podniosła rękę, jakby zasłaniając się przed wystrzałem... potem upadła na wznak... i pozostała nieruchoma.
— Dość tej dziecinnady, — rzekł German, wziąwszy ją za rękę. — Pytam ostatni raz, chce pani mi naznaczyć te trzy karty? tak, czy nie?
Hrabina nie odpowiadała. German zrozumiał, że umarła.