Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

German pisał je, natchniony namiętnością i mówił językiem sobie właściwym. Wyrażała się w nich i nieugiętość pragnień i chaos nieopanowany wyobraźni. Liza Iwanowna już nie miała zamiaru ich odsyłać: upajała się niemi, zaczęła na nie odpowiadać, a jej liściki z godziny na godzinę stawały się dłuższe i czulsze. W końcu rzuciła mu przez okno list następujący: „Dziś bal u XXXskiego posła. Hrabina będzie tam. Zostaniemy tam do godziny drugiej. Oto sposobność dla pana do zobaczenia się ze mną na osobności. Gdy tylko hrabina odjedzie, jej służba napewno się rozejdzie; w sieni zostanie szwajcar, ale i on zazwyczaj kryje się w swej izdebce. Proszę przyjść o wpół do dwunastej i wejść wprost na schody. Jeśli pan spotka kogo w przedpokoju, proszę zapytać, czy hrabina w domu. Odpowiedzą: „nie!“ i trzeba będzie zawrócić. Lecz, prawdopodobnie nie spotka pan nikogo. Pokojówki siedzą u siebie, wszystkie w jednym pokoju. Z przedpokoju proszę iść na lewo, a później wciąż prosto do sypialni hrabiny. W sypialni za parawanem, ujrzy pan dwoje małych drzwi: na prawo gabinet, do którego hrabina nigdy nie wchodzi; na lewo kurytarz, a w nim wąskie, kręcone schody, prowadzące do mojego pokoju“.
German dygotał, jak tygrys, oczekując naznaczonej pory. O dziesiątej wieczorem już stał przed domem hrabiny. Pogoda była okropna: wiatr wył; mokry śnieg padał płatami; latarnie świeciły się mglisto; ulice były puste. Tu i tam zrzadka wlókł się dorożkarz z chudą szkapą, wypatrując spóźnionego