— Wtedy... wtedy nie ma co robić... niech pan przyjdzie po mnie, będę pańską żoną.
Dubrowski zadygotał; blada twarz jego pokryła się krwawym rumieńcem i naraz stała się bledszą niż przedtem. Długo milczał, schyliwszy głowę.
— Niech pani zbierze wszystką energję ducha, błaga ojca, rzuci się do nóg jego, przedstawi mu całą okropność przyszłości, swoją młodość więdnącą obok zrujnowanego i lubieżnego starca, niech pani powie, że bogactwo nie da pani ani jednej chwili szczęścia; zbytek raduje tylko nędzę i to na krótko wskutek nieprzyzwyczajenia; proszę nie dać mu spokoju, nie bać się jego gniewu, ani gróźb, dopóki zostanie chociaż cień nadzieji; na miłość boską nie dać mu spokoju. Jeżeli zaś nie będzie innego środka — niech się pani zdecyduje na brutalne wyznanie, proszę powiedzieć, iż jeśli będzie nieubłagany to... to pani znajdzie strzaszliwą opiekę...
Tu Dubrowski zasłonił twarz rękami; zdawało się, że brakło mu tchu. Masza płakała.
— Nędzna, nędzna moja dola! rzekł on gorzko wzdychając. Oddałbym za panią życie; widywać panią chociaż zdaleka, dotykać ręki pani było dla mnie upojeniem i gdy odsłania się możność przyciśnięcia pani do serca i rzec: ja twój na wieki — nędzny! muszę wystrzegać się szczęścia i odtrącić je od siebie wszystkiemi siłami! Nie śmiem upaść do nóg pani i dziękować niebu za niepojętą, niezasłużoną nagrodę. O! jak powinienem nienawidzieć te-
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/094
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.