Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

da Kistenewką bez żadnego prawa, lecz jedynie przez wasze pobłażanie, a nieboszczyk (królestwo niech mu będzie niebieskie) obiecywał rozprawić się ze mną po swojemu, synek zaś gotów dotrzymać ojcowskiego słowa. Dotąd Bóg oszczędził: wszystkiego zagrabiono tylko jeden śpichrz, a to patrzeć, jak do domu się dobiorą. „A w domu toż to będą mieli uciechę, zauważył Cyryl Piotrowicz, a tam czerwona szkatułeczka z wierzchu pełna.“ „Dziś całkiem opustoszała!“ — „Dość blagi, Antoni Pafnucewiczu. Znamy cię; gdzieżbyś ty stracił? w domu żyjesz jak najgorsza świnia, nikogo nie przyjmujesz, chłopów swych obdzierasz — poprostu dusisz grosze i tyle“. — „Stale żartujesz z łaski swojej, ojcze Cyrylu Piotrowiczu, zamruczał Anton Pafnucewicz, uśmiechając się, a my, jak mi Bóg miły, zbankrutowaliśmy“ i Anton Pafnucewicz zaczął zagryzać pański żart gospodarza tłustym kawałkiem kulebiaki. Cyryl Piotrowicz dał mu spokój i zwrócił się do nowego isprawnika, który przyjechał po raz pierwszy w goście i siedział na drugim końcu stołu, obok nauczyciela.
— A no, panie isprawniku, dowiedź nam swoich zdolności, schwytaj nam Dubrowskiego.
Isprawnik stchórzył, ukłonił się, uśmiechnął, zająknął się i w końcu wyrzekł: „postaramy się, wasza wielmożność“.
— Hm! postaramy się. Dawno już staracie się, a rezultatu jednak niema. Oddawna staracie się uwolnić nasz kraj od zbójców. Nikt nie umie wziąć się do rzeczy. Ale, prawda po cóż go chwytać?