Strona:PL Przerwa-Tetmajer - Illa.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A kiedy się starszyzna zebrała na równinie ocienionéj palmami, rzekł, iż chce ich nauczyć tamy budować, aby morze więcéj nie szalało. Wyspiarze przyjęli tę mowę Gryfa z okrzykiem wesela i zaraz wzięto się do pracy, a nie długi czas minął, nim wały były gotowe.
Wtedy mówili między sobą: „Oto ten człowiek obcy najdzielniejszy i najmędrszy jest między nami; godzien jest zaufania naszego i miłości naszéj.“
Gryf tymczasem spoczywał po pracy w cieniu platanu, wesoły, że pomógł ludowi, który go przyjął otwartém sercem; naówczas przystąpiła ku niemu Illa i rzekła: „Kocham cię teraz stokroć razy więcéj, bo jesteś szlachetny i mężny; czy u was wszyscy są tacy?“
Jemu zaś smutkiem powlokło się czoło i odpowiedział: „Kiedy chodzi o cudzą sprawę, wszyscy Polacy są do poświęceń gotowi; albowiem chcą się pochlubić przed innymi narodami, że są potomkami rycerzy skrzydlatych, których kopie kruszyły i ścierały dziesięć razy liczniejsze zastępy wrogów. Ale w Ojczyźnie nie wierzą w siebie.“
Zadumała się Illa nad losem ludzi tak dzielnych, którzy upadli i nikt nie wié, czy powstaną jeszcze, kiedy zbliżył się ku nim syn królewski, przechodzący tamtędy na polowanie, a zastawszy ich oboje zapatrzonych w morze z tęsknotą w oczach, spytał o czém mówili?
Więc Gryf odpowiedział, że o Ojczyźnie jego; a wtedy królewic rzekł gniewnie: „Podli jesteście ludzie, lub słabi, jeżeliście nie pozabijali naprzód żon i dzieci waszych, a potém nie padli w boju