Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to że jest noc. Z ostatniem uderzeniem dzwonu wszystkie te kobiety rozbierają się i wchodzą do wody. Dopieroż krzyki, śmiechy, piekielny zgiełk! Z wysokiego wybrzeża, mężczyźni przyglądają się kąpiącym, wypatrują oczy, i nie wiele mogą dojrzeć. Bądź co bądź, te białe i mgliste kształty rysujące się na ciemnym lazurze rzeki, nastrajają poetyckie dusze, i, przy odrobinie wyobraźni, nietrudno jest odtworzyć sobie Dyanę i jej nimfy w kąpieli, nie narażając się na smutny los Akteona. — Opowiadano mi, że paru urwisów złożyło się jednego dnia aby przekupić dzwonnika przy katedrze, i skłonić go aby oddzwonił Anioł Pański na dwadzieścia minut przed legalną godziną. Mimo że był jeszcze jasny dzień, nimfy Gwadalkwiwiru nie zawahały się, i, bardziej wierząc w Anioł Pański niż w słońce, ukazały się ze spokojnem sumieniem w tualecie kąpielowej, która jest zawsze nad wyraz prosta. Nie było mnie przy tem. Za mego pobytu, dzwonnik był nieprzedajny, zmierzch dość ciemny, i chyba kot mógłby odróżnić najstrarszą przekupkę pomarańcz od najładniejszej gryzetki kordowańskiej.
Jednego wieczora, o godzinie kiedy nie