Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ślą, czynili już w głowie użytek z tej gratyfikacyi. Marzyli o wódce i o kobietach, kiedy wprowadzono na pokład Tamanga i innych sprzysiężonych.
Z wielkiem staraniem przepiłowali swoje kajdany tak aby nie było widać że są przecięte, a zarazem tak aby najmniejszy wysiłek zdolny był je skruszyć. Zresztą, dzwonili niemi tak dzielnie, iż, słysząc, można by myśleć że dźwigają podwójny ciężar. Nawdechawszy się przez chwilę powietrza, wzięli się wszyscy za ręce i zaczęli tańczyć, podczas gdy Tamango zaintonował wojenny hymn swego rodu[1], który śpiewał niegdyś idąc do bitwy. Taniec trwał jakiś czas, poczem Tamnago, jakgdyby wyczerpany, położył się jak długi u stóp majtka, który się wspierał niedbale o parapet; wszyscy sprzysiężeni uczynili toż samo. W ten sposób, każdy majtek otoczony był kilkoma czarnemi.

Naraz, Tamango, który nieznacznie skruszył kajdany, wydaje wielki krzyk mający służyć za sygnał, chwyta gwałtownie za nogi majtka stojącego przy nim, przewraca go, i kładąc mu nogę na brzuchu, wy-

  1. Każdy wódz murzyński ma swój hymn.