Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jał; inni, niepoprawni, opuścili go z zimnem szyderstwem.
Zanim wstąpił do klasztoru, który wybrał na schronienie, don Juan napisał do dony Teresy. Wyznał jej swoje bezecne zamysły, opowiedział swoje życie, swoje nawrócenie, zachęcając ją aby skorzystała z jego przykładu i szukała zbawienia w pokucie. Powierzył ten list dominikaninowi, pokazawszy mu jego zawartość.
Biedna Teresa długo czekała w ogrodzie klasztornym na umówiony znak. Spędziwszy kilka godzin w niewymownym niepokoju, wreszcie widząc że dnieje, wróciła do celi, wydana na łup najżywszej boleści. Nieobecność don Juana tłómaczyła tysiącem przyczyn bardzo oddalonych od prawdy. Kilka dni upłynęło w ten sposób, bez żadnej wiadomości, bez żadnego poselstwa, któreby mogło złagodzić jej rozpacz. Wreszcie mnich, odbywszy naradę z przełożoną, uzyskał pozwolenie widzenia się z nią i doręczył list pokutującego uwodziciela. Gdy czytała, czoło jej okryło się perlistym potem; to była czerwona jak ogień, to blada jak śmierć. Zdołała wszelako mężnie dokończyć czytania. Wówczas dominikanin spró-