Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ni talar ma dar odżegnywania nieszczęścia.
Don Juan był nie mniej wściekły od przyjaciela. Nie myślał już o mszach ani o swojej przysiędze. Postawił ostatniego dukata na asa i przegrał go w jednej chwili.
— Do czarta z duszą kapitana Gomare! wykrzyknął. Zdaje się, że jego pieniądze były urzeczone.
Bankier spytał czy chcą grać jeszcze; ale, ponieważ nie mieli już pieniędzy, niełatwo się zaś kredytuje ludziom narażającym się codzień na kulę w łeb, trzeba im było poniechać gry i szukać pociechy w kompanji pijaków. O duszy biednego kapitana zapomniano zupełnie.
W kilka dni potem, Hiszpanie, otrzymawszy posiłki, podjęli ofenzywę i posunęli się naprzód. Szli przez miejsca gdzie się niedawno bito. Umarli leżeli jeszcze niepogrzebani. Don Garcja i don Juan popędzili konie aby minąć te trupy, rażące zarówno wzrok jak powonienie. Naraz żołnierz jadący przed niemi wydał głośny krzyk na widok ciała leżącego w rowie. Zbliżyli się i poznali kapitana Gomare, mimo iż był prawie nie do poznania. Rysy jego, wy-