Strona:PL Pol-Dzieła wierszem i prozą.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Do

EDWARDA TADEUSZA

BIELINSKIEGO.




Oto Ci niosę mój kochany Szefie
Pieśń o Mohorcie i księciu Józefie!
Pytasz mnie, widzę, jak do niéj przychodzę?
A jużciż tego nie znaleźć na drodze.

Jak kruszec drogi są stare podania,
Co za nim trzeba spuszczać się w głąb ziemi;
I do udziału serce się nie skłania,
Co z dawna tylko rozmawia z zmarłemi.

Bo ta pierś wierna, co podanie chowa,
Taka milcząca, jak deska grobowa,
I z wierzchu zimna i jak lodem ścięta,
A jak relikwiarz dla świata zamknięta...

Więc jak odważyć tę deskę grobową?
I czém wywołać zmarłe w piersiach słowo?
Czy to się nada, co się z grobu rodzi?
I czy relikwiarz otworzyć się godzi?

Długo się o to pytałem niepewny,
I długom milcząc na tych grobach siedział,
Nad zbiegłym czasem bolejący, rzewny,
Aż mi świat w końcu na to odpowiedział,