na pamięć umie, dostraja się w całej pełni do treści i nic już do życzenia nie zostawia.
Młodzieńcze wiersze drukował poeta głównie w paru peryodycznych pismach lwowskich: «Rozmaitościach lwowskich» i «Sławianinie.» Jako kapłan zakonnik wydał sam, lub przyjaciołom wydać dozwolił parę zbiorków, parę «wianków», jak je sam nazywa, które zawiesił na krzyżu Zbawiciela, ozdobił niemi skroń Królowej Niebieskiej. Zbiorowe wydanie poezyi Antoniewicza wyszło w lat blisko dziesięć po jego śmierci, staraniem p. M. Steczkowskiej, a nakładem prof. Steczkowskiago, na korzyść zakładu św. Józefa osieroconych chłopców.[1] Już wydawcy wiedzieli, że niektórych poezyj, częścią ukrytych w rękopismach, częścią nawet dawnemi latami drukowanych, w zbiorze tym brakuje i podawszy tytuły ich tłómaczą się w przypisku, że «mimo wszelkich starań, nie było można ich dostać.» O wielu innych, znajdujących się w prywatnych rękach i wydawcy nie wiedzieli; parę z tych ostatnich dostało się później do pism peryodycznych; pewną, stosunkowo dość znaczną liczbę, którą gorliwym staraniom Ks. J. Czeźowskiego, dawnego towarzysza Antoniewicza w missyjnych wyprawach, odnaleść się udało, obecnie po raz pierwszy w świat puszczamy.
Zbiorowe wydanie krakowskie z przed 35 laty, oddawna wyczerpane i na wagę złota dostać go trudno. Dlaczego przez tak długi czas nikt o nowem nie pomyślał? Tem trudniej na pytanie to odpowiedzieć, że ciągle, raz po raz, słyszeć można zgłaszających się, proszących się o poezye Antoniewicza; zbolałe zwłaszcza, krzyżem ciężkim obarczone serca, czują jakby instynktownie, ze znajdą pociechę, otuchę, w tych strofach, płynących ze serca, co tyle wy-
- ↑ Poezye Ks. Karola Antoniewicza poprzedzone krótką wiadomością o życiu i pismach Autora. W Krakowie, 1861. Czcionkami drukarni „Czasu.“ Str. 317.