Strona:PL Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom V.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Siądź więc, ale się trzymaj, byś w wodzie nie zginął,
I szczęśliwie do mego pałacu zawinął.
Rzekł, kark zniżył, ten łapką wsparty prędko wskoczył,
I cieszył się gdy nowe okolice zoczył.
Lecz skoro się Odmopysk zanurzać poczynał,
Jęczał i niebezpieczną podróż swą przeklinał;
Już chce wyjść, już brzuch żaby ściska całą siłą,
Bo czuł jak mu w jeziorze słabo się robiło,
Płynąc jak gdyby wiosłem poruszał ogonem,
I nakoniec płaczliwym odezwał się tonem:
„Nie tak drżała Europa przecudnéj urody,
Kiedy ją Byk do Krety unosił przez wody,
Jak ja o moje życie obawiać się muszę,
Przepływając jezioro na téj pstrej ropusze.”
Gdy to mówi, wąż płynie po bałwanach wzdętych,
I śliskie swoje ciało stacza w kłębach krętych,
Postrzega go Odmopysk, zanurza się w głębi,
Niepomny, że w nich razem gościa swego gnębi,
I gdy na dnie jeziora śmierci się wyrywa,
Opuszczony Kąskołap próżno wsparcia wzywa,
Próżno wały odbija; w téj okropnéj chwili,
To raz w jedną, to w drugą stronę się przechyli,
Nikt naznaczonéj sobie śmierci nie przewlecze,
Tonąc do Odmopyska, temi słowy rzecze: