Strona:PL Poezye Brunona hrabi Kicińskiego tom V.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Prętem z kości słoniowéj na frygijską miarę,
Zabrząknę w wdzięczną cytarę,
Jako łabędź z Kaistru, co wlewa swe śpiewy,
W szumiących wiatrów powiewy.

Niechaj Muza śpiew mój wspiéra,
Któż bez niéj godnie Feba wysłowi,
Trzy rzeczy święte Febowi,
Wawrzyn i trójnóg i lira.
O miłostkach Feba wspomnę,
Próżno kochał; dziewczę skromne
Od jego pieszczot się wzdryga,
On daremnie za nią ściga,
Dafne woli postać zmienić,
I jak laur się rozzielenić,
Jeszcze Bożek za nią goni,
Już wyciągnął ręce do niéj,
Liść zielony tylko chwycił,
I miłości nie nasycił.

Chceszże dla kobiet szaléć przyjacielu?
Szaléj, gdzie szał ci się przyda,
Gdzie rzucisz okiem trafisz do celu,
Kochaj gdzie miłość ci sprzyja,
Sam strzeż się grotu Kupida,
Bo on i Bogów podbija.