Strona:PL Platon - Menexen 1856.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od przymierza, zapytywał Greków na stałym lądzie, których mu przedtém Lakedemończycy wydali, azali ma pomocniczyć nam i innym sprzymierzeńcom, sądząc że nie przyzwolą na to; aby tedy pozorny powód miał do odpadnięcia od nas. I nie zawiódł się na innych sprzymierzeńcach — chcieli mu bowiem uledz oni, i zobowiązali się i zaprzysięgli Korinthianie, Argejowie, Bojotowie i inni sprzymierzeńcy, że mu poddadzą Greków na stałym lądzie, jeżeli pieniędzy im dostarczy — my jedni nie odważyliśmy się ani wydać ani zaprzysięgać.
Taki to rdzeń tego miasta zacnym, wolnym, mocnym i zdrowym jest i z przyrodzenia nienawistnym barbarzyństwu, dla czystości swój helleńskiéj i niezmięszania z Barbarami. Ani bowiem Pelopowie, ani Kadmosowie, ni Egyptosowie ni Danaosowie, ani żadni inni wielu z pochodzenia barbarowie, a z obyczaju tylko Grecy, nie mieszkają pomiędzy nami, lecz sami jedno Hellenowie, nie pomięszani barbarzy, dzierzemy tę tu ziemię, zkąd czysta nienawiść wpoiła się Miastu do cudzoziemskiego przyrodzenia.
Atoli samotnymi ujrzeliśmy się powtórnie, iżeśmy nie chcieli sromotnego i bezbożnego dzieła dokonać, Greków na łup wydając Barbarom. Wróciwszy tedy w to samo położenie, na którém dawniéj pogromio-