i tak, jak myśli. Sokrates jest fałszywy, bo oczywiście gani w duszy tępą zarozumiałość Hippjasza i bawi się jego samochwalstwem, a nie mówi słów nagany i drwiny obwija w dwuznaczny choć przejrzysty komplement na początku rozdziału III. Sokrates wprowadza tedy przeciwnika w błąd, a robi to umyślnie.
Wkońcu daje Sofista odpowiedź na pytanie Sokratesa, uzupełnione obecnie w sposób ważny. Chodzi o to, pod jakim względem lepszy ma być jeden z dwóch bohaterów Iljady i czem się jeden różni od drugiego. W odpowiedzi jednak różnica między Achillesem a Odysseusem nie dość wyraźna. W jakim stosunku zostaje „obrotny“ do „dobrego“, o to będzie szło obecnie.
Hippjasz zgadza się, że obrotny znaczy tyle co fałszywy.
Punkt ważny, bo fałszywy znaczy w tej rozmowie tyle, co kłamca. Hippjasz uwielbia Odysseusa a nazywa go kłamcą. Skądinąd kłamstwo uchodzi powszechnie za coś złego, niegodnego pochwały. Stanowisko Hippjasza zatem zawiera sprzeczność z oceną powszechnie przyjętą, jest paradoksalne, a siedzi w nim głęboko. On kłamstwo, fałsz uważa za objaw mocy, zdolności życiowej, za objaw chwalebnego przystosowania do warunków, jakbyśmy dziś powiedzieli, a niezależnie od tego ganić je musi, bo tak wypada.
Gdyby Sokrates nie pytał Hippjasza, tylko mówił sam w duchu Platona, powiedziałby: „Ludzie fałszywi, nałogowi kłamcy i krzywdziciele są jakby