S. Nie znający samych siebie, grzeszą trojaką niewiadomością.
P. Jakto?
S. Nasamprzód ze względu na majątek, gdy mają siebie za bogatszych, niż są rzeczywiście.
P. Prawda, że wielu się takich napotyka.
S. Więcej jeszcze jest takich, którzy mają siebie za okazalszych i piękniejszych, w ogóle za wyposażonych wdziękiem cielesnym lepiej niż są rzeczywiście.
P. I takich jest wielu.
S. Najwięcej jednakże, sądzę, jest takich, którzy się mylą, po trzecie, co do przymiotów duszy, upatrując w sobie większe cnoty, niż je mają w rzeczywistości.
P. Jak najoczywiściej.
S. Przed innemi zaś cnotami ogół upatrzył sobie mądrość, i do niej najwięcej praw sobie rości; dlatego też ludzie tak skłonni są do waśni i do zarozumiałego mędrkowania.
P. Któżby temu przeczył?
S. Zowiąc przymioty te złem, nikt chyba nie zbłądzi.
P. To pewna, że nie.
S. Złe to na dwa rodzaje podzielić wypada, Protarchu, biorąc na uwagę zawiść śmieszną, a w niej podziwienia godne połączenie rozkoszy i bólu.
P. Powiedz, jakże by to podzielić można.
S. Ci, którzy takie nierozsądne a błędne mają o sobie mniemanie, na równi ze wszystkiemi innemi ludźmi albo posiadają siłę i potęgę, albo też odwrotnie jej nie posiadają.
P. Koniecznie.
S. Według tego podziel ich. Wyszydzonego wśród nich przez drugich, a nie mającego dostatecznej si-
Strona:PL Platon - Fileb.djvu/111
Wygląd
Ta strona została skorygowana.