Strona:PL Platon - Dzieła Platona.pdf/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedział, że bez tych kości i nerwów, i wszystkiego co mam, nie mógłbym zrobić, cobym uważał za stosowne, przyznałbym mu prawdę; ale utrzymywać, że one są przyczyną tego co czynię, i ztąd mego stosownego postępowania, a nie wyboru woli mojéj i tego co lepsze, stosowniejsze, byłoby to wielkim nierozsądkiem; okazywałoby nie módz odróżnić, że co innego jest przyczyna, a co innego to, bez czego nie byłaby przyczyną. Przecięż jest bardzo wielu, którzy postępując jakby przez macanie w ciemnościach, biorą ten warunek przyczyny za samą przyczynę, i nazywają nazwiskiem które mu nie przystoi. Dla tego jeden przypuszczając ziemię otoczoną wirem nieba, uważa ją stałą i niewzruszoną w środku, a inny wyobraża ją sobie jak szeroką[1] dziżę, któréj za podstawę daje powietrze[2]; a siły, która to wszystko jak należy urządziła, nie szukają, ani sądzą, ażeby w tém była moc wyższa. Owszem sądzą, że znaleźli nad nią silniejszy i więcéj nieśmiertelny Atlas, który świat utrzymuje, i odrzucają zasadę dobrego i koniecznego wszystko łączącą i utrzymującą. Ja zaś jaknajchętniéj zostałbym czyimkolwiek uczniem, byłem tylko doszedł przyczyny téj tajemnicy; lecz skoro ani sam, ani od nikogo innego nie mogę tego dostąpić, chceszże Cebesie, ażebym ci pokazał, jakąm sobie obrał drogę do tego? — Nader pragnę, rzekł. — Oto sądziłem, mówił daléj, przestawszy badać przyczyny wszystkich rzeczy, że należy mi się strzedz, by podobnie ze mną się nie stało, jak z temi, którzy uważają i przyglądają się zaćmieniu słońca. Niektórzy bowiem tracą wzrok jeśli nie patrzą na nie w wodzie, lub czém inném. Coś podobnego i ja pomyślałem sobie. Bałem się, abym zupełnie duszy mojéj nie ociemnił, patrząc na rzeczy oczyma, i usiłując pojąć je zmysłami. Uznałem więc za potrzebne, wróciwszy się do rozumu, szukać w nim prawdziwéj istoty rzeczy.

  1. Empedokles
  2. Anaximenes.