Strona:PL Platon - Biesiada Djalog o miłości.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak on z kim zacznie rozmawiać, a zwłaszcza z człowiekiem pięknym, przestanie się troszczyć o to, co nas zajmuje. Prawda, ja sam z przyjemnością słucham Sokratesa, ale teraz muszę dbać o to, żeby wygłaszano chwałę Erosa i żeby każdy z was mówił po kolei. Spełniajcie więc obaj swój dług względem boga, a potem rozprawiajcie sobie!
Agat. Masz słuszność, Fedrze, nic mi nie przeszkadza mówić, a z Sokratesem mogę kiedyindziej porozmawiać.
§ 18. Przedewszystkiem wskażę, jak zamierzam mówić, a potem rzecz samą wyłożę. Zdaniem mojem, wszyscy, którzy dotychczas głos zabierali, wysławiali nie Erosa samego, lecz szczęście ludzi, którego on był sprawcą. Nikt ani słowa nie rzekł o tem, co zacz jest Eros. Tymczasem, żeby głosić pochwałę, na to jeden tylko istnieje racjonalny sposób: trzeba dokładnie określić naturę tego, którego się chwali i naturę czynów jego. Dlatego też i my, żeby głosić chwałę Erosa, powinniśmy najprzód mówić o nim samym, a potem o jego darach.
Twierdzę przeto, że ze wszystkich bogów szczęśliwych, Eros jest najszczęśliwszym, jeżeli tylko można i nie grzech tak się wyrazić, bo jest najpiękniejszy i najlepszy ze wszystkich.
Jest najpiękniejszym, Fedrze, bo jest najmłodszym i sam daje tego dowód; ucieka bowiem od starości, która oczywiście szybko ku nam bieży, szybciej przynajmniej, niżbyśmy pragnęli. Eros z natury swojej nienawidzi starości i nie zbliża się nawet do niej, a zawsze garnie się do młodości, bo, jak słusznie powiada przysłowie: „Podobne ciągnie