i niewygód. Lilian, którą Smith kochał jak dziecko własne i w dzień ślubu błogosławił, uparła się go pilnować. Ja, słaby człowiek, drżałem o nią duszą całą, alem jej przecie nie mógł zabronić być chrześcijanką. Przesiadywała też nad chorym całe dnie i noce wraz z ciotką Atkins i ciotką Grossvenore, które poszły za jej przykładem. Drugiego dnia jednak stary stracił przytomność, a ósmego od dnia choroby umarł na rękach Lilian. Pochowałem go, wylewając rzewne łzy nad zwłokami tego, który nietylko był moim pomocnikiem i prawą we wszystkiem ręką, ale prawdziwym ojcem dla nas obojga. Myśleliśmy, że po tak bolesnej ofierze, Bóg zmiłuje się nad nami, ale to był dopiero początek krzyżów, albowiem tego samego dnia zapadł inny górnik, a potem co dnia prawie kładł się ktoś na wozie i opuszczał go dopiero, znoszony na naszych rękach do grobu. I tak wlekliśmy się po pustyni, a za nami wlokła się zaraza, rzucając się na coraz nowe ofiary. Z kolei zachorowała i ciotka Atkins, ale dzięki staraniom Lilian, choroba jej przesiliła się szczęśliwie. Dusza zamierała wówczas we mnie każdej chwili i nieraz, gdy Lilian była przy chorych, a ja gdzieś tam na straży na przedzie taboru, sam wśród ciemności, to rękoma ściskałem skronie i w modlitwie do Boga kładłem się, jak pies pokorny, skowycząc o miłosierdzie dla niej i nie śmiejąc wymówić: „bądź Twoja, a nie moja wola.“ Czasem w nocy, gdyśmy nawet byli przy sobie, budziłem się nagle, bo mi się zdawało, że zaraza uchyla płótno mego wozu i zagląda, szukając Lilian. Wszystkie te chwile, w których nie byłem przy
Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.4.djvu/087
Wygląd