Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.4.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tych Stanach, kto nazwie kobietę, z którą mieszka pod jednym dachem, żoną, takowe oświadczenie staje się za wszystkie sądowe dokumenty. Nikt więc z moich ludzi nie dziwił się, ani też patrzył na moje zaślubiny inaczej, jak z powagą zwyczajowi odpowiednią, a natomiast uradowali się wszyscy, bo, chociażem ich tam trochę karniej trzymał niż inni przywódcy, przecie wiedzieli, że to czynię szczerze, i z każdym dniem więcej okazywali mi życzliwości, a już to żona moja była zawsze okiem w głowie całej karawany. Wnet też zaczęła się uroczystość i zabawa. Rozniecono ogniska; Szkoci wydobyli z wozów swoje kobzy, których głos lubiliśmy oboje, bo był dla nas miłem wspomnieniem; Amerykanie swoje ulubione klekotki z żeber, i wśród pieśni, okrzyków i strzelaniny upłynął nam wieczór weselny. Ciotka Atkins brała co chwila Lilian w objęcia, to śmiejąc się, to płacząc, to zapalając bez końca fajkę, która jej gasła ustawicznie. Ale najbardziej wzruszył mnie następny obrządek, będący we zwyczaju w tej ruchliwej części ludności Stanów, która większą część życia spędza na wozach: oto, gdy księżyc zeszedł, mężczyźni pozatykali na stemple przy karabinach pęki zapalonej łoziny i cała procesya, pod wodzą starego Smitha, poczęła nas oprowadzać od wozu do wozu, pytając przy każdym Lilian:
Is this your home? — (Czy to twój dom?) Moje śliczne kochanie odpowiadało: No!“ i szliśmy dalej. Przy wozie ciotki Atkins prawdziwe rozczulenie opanowało wszystkich, bo w nim jechała Lilian dotąd; — gdy więc i tu odrzekła cicho: „No!“ ciotka Atkins ryknęła, jako bawół i, porwawszy Lilian w objęcia, poczęła powta-