Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cych, dziewięćdziesiąt tysięcy gardzieli wyło: „macte!” klaskały dłonie, palce podnosiły się ku górze lub na dół, gladyatorowie wykrzykiwali: Ave Caesar! Morituri te salutant; na arenie przesuwali się giermanowie, gallowie, bastarny, olbrzymi dakowie, ludzie tak osobliwi jak te zwierzęta, których dosyłała Afryka. Tu także konali cicho chrześcianie. Potém ten piekielny chorał krzyków i jęków dzikich i wściekłych, rozpaczliwych lub pokornych, umilkł raz na zawsze, a na przesiąkłéj krwią arenie rozciągnął, w głuchém milczeniu, ramiona krzyż.
Dziś niéma krzyża. Władze świeckie kazały go uprzątnąć. Zresztą wznosił się on już wśród zwalisk. Olbrzymi gmach zaczął sam przez się rozpadać się w gruzy; Normand Guiscard zburzył go w części, resztę dokonał czas i chciwość ludzka. Quod non fecerunt barbari fecere Barberini! Pałace Barberinich i Farnezów budowane są z cegły, grabionéj w Koloseum; potém przez całe wieki okradał je kto chciał. Dopiero za czasów Napoleona zaczęto niby odbudowywać gmach, i wzniesiono, a raczéj odnowiono, kilkanaście sklepień, ale próby owe były i pozostały, w stosunku do całości, kroplą w morzu. Całość sterczy do dziś dnia potworna, zczerniała, połamana, obumarła i prawie niepodobna do dzieła rąk ludzkich. Widziałem ją w blaskach słońca i przy księżycu. W nocy jest prawie straszna swoim ogromem, ruiną i pustką.