Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  166  —

tego, za królestwem tulipanowém np., zaczyna się błękitne, znów kilkunastomilowe królestwo dzwonków, daléj purpurowe goździków, daléj żółte, białe, różowe, pstre lub Bóg wie jakich kwiatów. Wszelkie odcienia barw mają tu swoje przestrzenie. Są to poprostu morza kwiatów. Ale falowanie tych mórz kołysanych wiatrem krótkotrwałe. W końcu maja step zmienia już swą barwistą różnowzorą odzież na jednostajną żółtą, a raczéj żółto-zwiędłą. W czerwcu ziemia pęka. Kwiaty musiały, od marca do czerwca, urosnąć, rozkwitnąć, pokochać się, ożenić, wydać nasionka. Nadchodzi czas... zwiędnąć... Co zwiędło, pada na ziemię; nasionka zasuwają się w szpary, gdzie ciemność chroni je od spalenia, wszystko zaś co zostało na powierzchni zmienia się w proch, popiół; następnie wiatr rozgania one prochy w cztery strony świata i step staje się zupełnie nagi.
Są jednak przestrzenie, na których, nawet wiosną po deszczach, nic nie porasta. Piasek pokrywa się trawą tam tylko, gdzie zaraz pod nim leży warstwa urodzajna, ale naprzykład na Gila, piasek jest miałki, ruchliwy i niezmiernie głęboki, zatém zupełnie bezpłodny. Na stepie, miejsca pokryte drobnym żwirem także pozostają zawsze nagie, a toż samo ma miejsce gdzie ziemia jest skalista, lub jakby pociągnięta szkliwem powstałém z przepalonego od promieni słonecznych piasku. Taki grunt przeważa na Mohave, a raczéj w czę-