Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  67  —

prawdziwéj Ameryki, tam, gdzie leży jéj moc, jéj zdrowie, i jéj przyszłość — to jest w małych osadach wiejskich, w fermach licznych jak piasek w morzu, na pograniczach, na pobrzeżach, w górach, między ludnością miernie bogatą, a rojną, zabiegłą i bujną. O! trudno mi nawet wypowiedzieć, jaki to młody, orli, i jak pełen kipiących sił wewnętrznych jest naród — i jakbym chętnie przysłał tu po zdrowie pewne znajome mi społeczeństwo, w którém dobro spełeczne jest zdawkową monetą... bez kursu, w którém wszystko zmalało, energia i praca jest frazesem, mężczyzni chorują na nerwy i bezkrwistość, a za to szermują językami, przędą i noszą swoim damom świeżo wyszłe z pieca plugawéj opinii plotki.
Co do skwaterów, są to wybitne, może zbyt wybitne nawet, ale doskonałe typy uosabiające charakter całego narodu. Osobiście jednak, mimo szorstkich pozorów, zwłaszcza skwaterowie osadnicy, są to ludzie po większéj części prawi, a bardzo łagodni; albowiem żyjąc samotnie, nie doznają rozczarowań i zwątpień, zaostrzających charakter. Taką łagodność posiadał i Dżak. Temperament jego był dość chłodny, a wrodzoną mu energię, która sama z siebie mogła kipieć, pochłaniała praca. Przytém, lubo z natury mało był skłonny do rozmyślań, jednakże, przez życie godne pradziwie Robinsona, wyrobiło się w nim to, co wyrabia się zwykle w samotnikach, to jest przyzwyczajenie ciągłe-