— Ale tam jeszcze coś jest, — mówiła dalej, kładąc paluszek na kartkę.
Teraz dopiero spostrzegłem, że na boku, na samym brzeżku, znajdują się drobniuchno wypisane literki: J. v. a.
— To się czyta po francusku, — szepnęła.
Po francusku?
I w swojej bezdennej naiwności nie mogłem jeszcze się domyślić, co to znaczy, aż sama zaczęła:
— Je vous...
Nagle, schowawszy twarz w dłonie, schyliła się tak nizko, że dostrzegłem jej krótsze włoski, zafryzowane na szyi, i samą szyję. Teraz domyśliłem się wreszcie i począłem powtarzać z bijącem sercem:
— Teraz już wolno, wolno!
Podniosła się uśmiechnięta i rozpromieniona.
— I trzeba, — dodała mrugając oczyma, i jakby mi przykazując na przyszłość.
W tej chwili zawołano nas na śniadanie. Mógłbym był przy niem pozjadać noże i widelce, nic o tem nie wiedząc.
∗
∗ ∗ |