Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że ukąszony wypija natychmiast tyle wódki, ile się w niego zmieści. Ma to być niezawodny sposób.... żeby wyleczywszy się z ukąszenia, dostać zapalenia kiszek i umrzeć. Jednakże, wszyscy ukąszeni, których znałem, leczyli się wódką i żyją do téj pory.
Zresztą grzechotników wszędzie tu coraz mniéj: którego dojrzy ludzkie oko, ginie jak amen w pacierzu. Pręt lub bat najlepszą jest na nie bronią, wąż bowiem uderzony przedmiotém giętkim, rozpada się w kawałki. Prócz ludzi, tępią je także borsuki i inne stworzenia. Polując w zaroślach między kaktusami, koło Anaheim, częstokroć widywałem ptaki, wielkości małéj kury, upierzone naprzemian srebrno i błękitnie, które za zbliżeniem się do nich, uciekały nadzwyczaj szybko piechotą. O ile moje wiadomości zoologiczne pozwalają mi wnioskować, są to poprostu srebrne bażanty, ale amerykanie mówią, że te ptaki nie dobre są do jedzenia — przypisują im natomiast bardzo szacowne własności. Opowiadają, że ptak taki spotkawszy uśpionego węża, odłamuje kolczaste liście kaktusów i otacza go dokoła nieprzebytém kołem, wśród którego, wąż nie mogąc się z powodu kolców wydostać, umiera z głodu. Co do mnie, nie widziałem tego nigdy, i całe to opowiadanie uważam za wierutną bajkę, którą wymyśliły chyba same ptaki, dla uchronienia się od strzałów. Jakoż amerykanie nie strzelają do nich nigdy, i gniewali się na mnie, gdym jednego z nich postrzelił.
Ptaszyska te mają głos podobny trochę do naszych pawi i krzyczą po całych dniach w zaroślach i między kaktusami; jedzą zaś, jak sam to widziałem, nie żadne węże, ale owoce kaktusów.