Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chem: chodniki wysoko wzniesione nad poziom ulicy, zadziwiają szerokością i ogromem płyt kamiennych, z których zostały ułożone. Słowem, wszystko tu ogromne; rzekłbyś: miasto zbudowane przez olbrzymów i dla olbrzymów. Ma ono swoje cechy oryginalne. Znać że jest nowe, budowane według najnowszych wymagań. Czytałem kiedyś opis fantastyczny miast, tak jak one będą wyglądać w wieku XX-stym. Otóż Chicago przypominało mi ten opis. Wszystko tu prawidłowe, prostopadłe, prostokątne, wszystko pod sznur; wszędzie nieznane jeszcze gdzieindziéj ulepszenia. Po wszystkich ulicach krzyżują się szeregi słupów telegraficznych, o ogromnéj ilości drutów. Na sznurach również drucianych, poprzeciąganych między domami wpoprzek ulicy, wiszą szyldy z rozmaitemi napisami. W mroku wieczornym, który nie dozwalał dojrzeć drutów, szyldy owe wydawały się, jak gdyby zawieszone w powietrzu. Spojrzawszy w głąb' ulicy, widzisz ich całe szeregi większych i mniejszych o rozmaitych barwach, rzekłbyś: miasto przystroiło się chorągwiami, jakby na jaką uroczystość.
Na chodnikach ruch ogromny. Tłumy ludzi białych i kolorowych biegną w rozmaite strony, z tym czysto amerykańskim pośpiechem, oznaczającym zacietrzewienie się handlowe; środkiem ulicy ciągnie mnóstwo powozów i fiakrów, słychać dzwonki tramwajów, nawoływania woźniców: wszędzie ścisk i wrzawa, zdradzająca wielką bujność życia tego młodego miasta. Wieczór wreszcie zapadł zupełny, ale widno było jak w dzień, od tysiącznych płomieni gazowych. Wystawy olbrzymich sklepów płonęły jakby istne ogniska. Wybrawszy pierwszą lepszą ulicę, szedłem