Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

teczne; przedsię trzeba aby się barzo strzegły ochłódnąć y odmienić naprzeciw nim, skoro się iuż raz podały pod ich panowanie, ieśli bowiem tamci obaczą się boday trochę na ich sztukach y letkościach, ostro ie pędzą y dopiekaią strasznie im y ich galanom, ieśli się odmienią: iako widziałem siła takich przykładów w życiu.
Owo zatym takim białym głowom, które chcą mieć w posiadaniu takowych iunaków a rabuśników, niewola iest iżby były poczciwe a wierne przeciw nim, lub też aby były tak taiemne w swoich sprawkach, aby tamci nie mogli ich wypatrzyć: chyba żeby chciały ułożyć rzecz po dobremu, iako kortezany Italskie y Rzymskie, które chcą mieć swoiego brafa (tak go nazywaią), aby ie chronił a podtrzymywał: przedsię stawiaią to zawżdy przy targu, iż będą miały y inych miłośników, y że braf nie piśnie na to słówka.

To iest barzo dobre dla kortezan rzymskich y ich brafów, przedsię nie dla dworney szlachty naszey Francyey lub indziey. Wżdy ieśli godna biała głowa chce się utrzymać w swoiey wierze a stałości, trzeba by iey służka nieskąpił życia, aby ią wspirać y bronić, ieśli popadnie by w namnieysze nieprzepieczeństwo w święcie, bądź na swoiem życiu, bądź na cześci, bądź też od iakiego szpetnego rzeczenia; iako widziałem na naszym dworze wielu, prosto zamykaiących gębę obmowcom, kiedy przyszli do szarpania ich pań a władczyń, którym z obowiązku rycerstwa y z prawa powinni iesteśmy służyć za szyrmierzy w ich niedolach; iako wyświadczył ów dzielny Renod[1] piękney Ginewrze w Szkocyey, pan Mendoza owey cudney

  1. Orland szalony, pieśń V.