Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miedzy sobą. Nie długo ią zachował, hnet bowiem mu pomarła, z czego miał wielgą żałobę. Wielu takich mężów tak samo czyni naprzeciw swoim żenom powtórnie zamężnym.
Wey czas iest, tak mi się zda, mieć się ku końcu, abo iuż nigdy.
Ine bywaią białe głowy, które powiedaią, iż wiele barziey miłuią ostatnich mężów, niżeli pirszych: „ile że (tak mi powiedały niektóre) tych pirszych których zaślubiamy, bierzemy nayczęściey z rozkazania królów y królowych naszych pań, z przymusu oćców y matek, krewnych, opiekunów, nie z naszey ieno czystey woley; zasię we wdowstwie, będąc iuż dobrze wyzwolone, czynimy taki wybór iaki nam się zda, y bierzemy ich ieno dla szczyrey a źrzetelney radości, y dla lubostek, y wdzięcznego ukontentowania“.
Zaiste mogłoby w tem bydź co nieco y słuszności, gdyby nie to, iż barzo często: miłoście, które zaczynaią się od pirzścionków, kończą się nożami, powieda stare przysłowie; iakoż co dnia widywamy takowe doświadczenia owych, co to, mnimaiąc iż będą dobrze szacowane od mężów, których nieiedne wydobyły z pod sądu a szubienicy, ine wyciągnęły z nędzy, z upadku, z bordelu y wyniesły ku sobie, barzo często tacy ie bili, tłukli, traktowali barzo źle, a barz często zbawiali życia; w czym była sprawiedliwa kara bozka, iż były ciężko niewdzięczne dla pirszych mężów, którzy byli dla nich nazbyt dobrzy, a one wieszały na nich psy, gorzey szubieniczników. W czym niepodobne były iedney, o którey sły-