Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

twarzą? dla kogóż ią mam chować, skoro niemasz moiego małżonka?” W ośm miesięcy późni uźrzelibyście tąż samą, przystroioną bieliczką a rużem iszpańskiem z pudrowanym włosem: wierę, barzo wielga odmiana.
Przyczynię tu na to ieden piękny przykład, który może posłużyć za przyrównanie, o iedney piękney a godney paniey z Effezu, która gdy straciła męża, niepodobna było krewnym a przyiaciołom naleźć iey iakąbądź pociechę; tak, iż odprowadziwszy męża z pogrzebem z niezliczoną mnogością żalów, smutków, szlochów, krzyków, łez a skargów, skoro go ułożono a zamkniono w grobowcu gdzie miał spoczywać, ona, z żalu do całego świata, rzuciła się nań, klnąc się a przysięgaiąc, iż nigdy z niego nie wyńdzie, y że tam chce się wydać na głód y zakończyć swoie dni wpodle ciała męża, którego nie chce nigdy opuścić; iakoż żyła takowym trybem dwa abo trzy dni. Los zrządził podczas, iż stracono iednego tamecznego człowieka y powieszono go za iakowąś zbrodnię w mieście, a potym wyniesiono za miasto na poszechną szubienicę, gdzie takie ciała powieszone a stracone miały bydź strzeżone imcznie przez kilka dni od paru żołnirzy lub strażników, iżby służyły za przykład y aby ich ztamtąd nie uniesiono. Owo tedy ieden żołnirz, będąc na straży przy tym ciele, y stoiąc na warcie a nadsłuchuiąc, usłyszał wpodle siebie głos wieldze żałośliwy, y, zbliżywszy się, uźrzał iż to było w tym grobowcu, do którego zstąpiwszy, obaczył oną panią, cudną iak iasny dzień, cale zapłakaną a lamentuiącą; wey przybliżywszy się ku niey, zaczął wypytywać o przyczynę rozpaczy, którą mu dobrotliwie