Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Owo, iako wywiodłem o wspaniałości niektórycn pań w niektórych pięknych uczynkach ich życia, chcę opisać znowuż ine, iakie okazały przy swoiey śmierzci. Y nie zapożyczaiąc żadnego przykładu ze starożytności, pragnę ieno przytoczyć rzecz o nieboszczce pani Regentce, matce wielgiego króla Franciszka. Była to w swoiem czasie (iako słyszałem to od niektórych co ią widzieli a znali), barzo cudna pani, y barzo świecka także, nawet w swoich schyłkowych leciech. Dlatego też, kiedy iey prawiono o śmierzci, barzo nienawidziła takiey rozmowy, nawet u kaznodzieiów którzy uradzali o tym w swoich kazaniach: „Iak gdyby, powiedała, nie wiedziało się iuż dosyć iż wszytcy muszą umierać; y że tacy kaznodzieiowie, kiedy nie wiedzą nic inszego powiedzieć w swoich kazaniach, y kiedy im iuż zabraknie dowcipu w ich naukach, zwyczainie iako ludziom nienauczonim, zaczynaią baiać o oney śmierzci“. Nieboszczka królowa Nawary, iey córka, równie tak samo nienawidziła onych piosnek y kazań śmiertelnych iako iey matka.
Owo zatem, gdy nadszedł przeznaczony koniec, y ta pani legała w łożu, na trzy dni przed swoią śmierzcią, uirzała w nocy kownatę całą pełną iasności, która przedostała się przez szybę. Zgniwała się na swoie służki pokoiowe, które przy niey czuwały, dlaczego rozpaliły ogień tak żarzący y iasny. Odpowiedziały iey; iż iest ieno niewiele ognia y że to miesiąc tak oświeca y czyni taki blask. „Iako? rzekła, toć iesteśmy na nowiu; wżdy nie lza miesiącowi świcić o tey porze“. Y hnet kazuiąc odsłonić opony, uźrzała kometę, który świcił prosto ku