Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na to patrzył, y rad a pouczań, któremi go żywiła od wczesney młodości, aż do czasu gdy zemsty dopełniono całkowicie.
Rady y napominania takich, wspaniałych niewiast y matek wiele w tem mogą: iako przypominam sobie, iż gdy król Karol dziewiąty obieżdżał swoie królestwo y stanął w Bordo, podczas zamknięto w klozie barona Burnazela, dzielnego y godnego szlachcica z Gaskoniey za to iż zabił inego szlachcica z tegoż kraiu, który nazywał się Latur: powiedali, iż było to zaboystwo z wielgi podstępnością. Wdowa po nim dochodziła tak pilnie ukarania, iż starano się, aby wieści o tem doszły do kownat króla y królowey, iż onemu baronowi maią uciąć głowę. Hnet poruszyli się szlachta a panie dworskie, y zaczęto sielnie się krzątać, aby mu ocalić życie. Proszono po dwakroć u króla y królowey, iżby go podarowali łaską. Pan kanclerz przeciwił się mocno, powiedaiąc iż trzeba, aby sprawiedliwość była dopełniona. Król chciał tego znacznie, bowiem był młody y nabarziey rad byłby go ułaskawić, iako że był ów baron z galanów dworskich; y pan Ciper takoż sielnie go k’temu nakłaniał. Wszelako godzina egzekucyey zbliżała się, co dziwiło wieldze wszytkich. Podczas przybył pan Nemurski (który miłował biednego barona, nawoiowawszy się z nim razem w nieledaiakich potrzebach) y rzucił się do kolan królowey y błagał ią, aby, podarowała życiem tego ubogiego szlachcica, y prosił ią y naciskał takiemi słowy, iż mu to przyzwoliła; zaczym, nie mieszkaiąc, posłano kapitana straży, który poszedł go szukać y wyiąć z klozy, gdy iuż go wy-