Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chcieliby aby ukrywały swoią naukę; w czym niema zastanowienia ani słuszności, tak samo iak gdyby dobry ieździec miał konia dobrze wyuczonego, idącego na wszytkie kroki y nie chciał dozwolić aby gi kto widział idącego ani dosiadał, ieno żeby mu wierzono na proste słowo y tak gi kupiono.
Słyszałem o szlachcicu we świecie, któremu, rozgorzałemu miłością do iedney urodziwey białey głowy, rzekł przyiaciel, iż straci czas na próżno, bo ta pani nazbyt miłuie swoiego męża; owo umyślił raz uczynić dziurkę pozieraiącą prosto do ich łoża; zaczym skoro się pokładli społem, nie omieszkał ich śledzić przez tę dziurkę, skąd uźrzał nawiętsze lascywie, wszeteczeczeństwa, plugawe poczwarne a nieludzkie, tyleż u żeny, ba więcey nawet co u męża, y z wigorem z obuch stron barzo niepomiernym; zaczym na drugi dzień nalazł swego kompaniona y opowiedział mu wdzięczne widowisko iakiego zażył y rzekł: „Ta biała głowa hnet będzie moia, skoro tylko małżonek poiedzie w iaką podróż: nie uzdoli bowiem długo strzymać w oney gorącości iaką przyroda a umieiętność w nią włożyły, y będzie musiała ią zagasić; owo przy moim wytrwaniu będę ią miał“.
Znam inego godnego szlachcica, który, pałaiąc srogą miłością do cudney y godney paniey, wiedząc iż miała obrazki Aretyna w swoim alkierzu, o których mąż iey wiedział y oglądał y zezwolił, hnet z tego sobie tuszył iż dołapi tę panią; zaczym, nie tracąc nadzieie, służył iey tak dobrze y wytrwałe iż w końcu wygrał sprawę; y poznał w niey iż posiadła dobre lekcyie a praktiki, bądź od męża